Warto zapytać
O czym warto się upewnić
Wynajmując salę na wesele często zadajemy pytania jak z kosmosu zapominając o sprawach oczywistych. Przecież nikt nie myśli o tym, żeby zapytać czy jest bieżąca woda oraz czy prąd na sali wytrzyma zapotrzebowanie orkiestry. Takie sprawy wydają się być oczywiste. A jednak nie są. Spotkałam się ostatnio z kilkoma historiami, w które nie mogłam uwierzyć, że istnieje taki brak kompetencji.
Odnośnie wody – tak, „skończyła się”. Podczas przyjęcia weselnego, po pewnym czasie ludzie nie mogli skorzystać z toalety, a kuchnia nie mogła wydawać jedzenia czy myć brudnych naczy
ń. Pomyślicie sobie, że w dzisiejszych czasach takie rzeczy się nie zdarzają. A jednak. Czy właściciele mieli jakieś wytłumaczenie? Oczywiście, jak zawsze : -„Jest to wynik awarii i nie mamy na to wpływu”. Rzeczywiście nie mieli na to wpływu, ale niesmak i zła opinia leci w świat, przydał by się w tej sytuacji zapasowy zbiornik z wodą. Przykra sytuacja, na szczęście zapanowano nad nią i końcówka wesela została odratowana.
Kolejna kwestia, jaka nasuwa nam się na myśl zaraz po wodzie jest prąd. Także wydaję się być niewyobrażalne, żeby w XXI wieku nie było, bądź zabrakło w jakimś miejscu prądu. I tu znowu z przykrością muszę stwierdzić, że taka sytuacja również miała miejsce. Grała orkiestra, świeciło mnóstwo świateł, kuchnia pracowała na 100% cały czas coś przygotowując. Do czasu. W pewmy momencie huk przerwał całą zabawę. Kolejny przykład awarii (nie, nie jest to to samo wesele). Tym razem powód nie był uniewinniający właścicieli, ale wręcz przeciwnie. Jak się okazało, sala, a raczej instalacja, nie była przystosowan
a do tak dużego poboru prądu. Oczywiście nikt nie poinformował o tym Państwa Młodych ani orkiestry. Nikt też o to nie pytał, bo chyba wiadomo, że wynajmując salę, mówiąc o orkiestrze, spodziewasz się, że wszystko jest do tego przystosowane. Zwłaszcza, że właściciele niczego innego nie sugerowali. Na szczęście po kilku godzinach awaria została pokonana, jednak żal, a raczej wściekłość na właścicieli pozostanie chyba do końca. Bo to tylko ich zwykła niekompetencja doprowadziła do stresu i nieprzyjemnych sytuacji. Na wypadek awarii prądu, każda tego typu sala POWINNA mieć przygotowany agregat prądotwórczy, który podtrzymał by chociaż światło.
Na przyszłość juz wiadomo o co pytać szukając sali i w czym się upewniać. Na dzisiaj to tyle nieprzyjemnych wpadek sal weslenych. Do usłyszenia w następnym poście.
Pozdrawiam
Przesądy, zabobony
Co można a czego wręcz nie wolno – najpopularniejsze zabobony
Jak wiadomo, w każdej dziedzinie życia istnieje szereg zakazów, nakazów, przesądów, zabobonów. Nie mogło tego zabraknąć i w przypadku ślubu. Jedne są powszechnie znane i akceptowalne, inne mniej kojarzone i raczej odrzucane, wyśmiewane.
Zacznijmy od tych najbardziej powszechnych przesądów. Jak powszechnie wiadomo, Pan Młody nie może zobaczyć sukienki Panny Młodej przed ślubem, a z kolei Panna Młoda nie może zobaczyć garnituru Pana Młodego. Mogą zobaczyć się pięknie ubrani w suknie i garnitury dopiero w kościele/urzędzie. Ma to uchronić ich przed nieszczęściem zarówno podczas ślubu jak i w całym wspólnym życiu.
Kolejna kwestia dotyczy wynoszenia sukni z salonu. Nie powinna tego robić sama Panna Młoda. I nie chodzi tu o wagę sukni. Przeniesienie sukni Panny Młodej przez próg salonu przez nią samą może, jak w przypadku powyższym, przynieść pecha. Dlatego właśnie konieczne jest zabranie po odbiór sukni najlepiej bliską osobę, która wyręczy w tym zadaniu Pannę Młodą. Przecież po co kusić los.
Następna sprawa dotyczy przenoszenia Panny Młodej przez próg . Nie ma jednoznaczego co do tego wytłumaczenia. Istnieją tezy, jakoby miało by to zabezpieczyć Pannę Młodą przed upadkiem , który przyniósł by ogromnego pecha. Mówi się też o ochronie przed złymi duchami czającymi się pod progiem. Jedno jest wiadome – jest to tylko symboliczny gest, ale najbardziej przyjęty w naszej kulturze.
Z owych przesądów można napisać cały, jak nie kilka, dekalog przedślubny.
Nie będziesz brał ślubu w miesiącu, w któego nazwie nie ma „r” .
Będziesz miała na sobie podczas ślubu coś starego, pożyczonego, niebieskiego i nowego.
I wiele, wiele innych…
Istnieją także zabobony po ślubne, jak np kwestia prezentów. Dziewczyna nie powinna kupować mężczyźnie krawata, gdyż może to być znak uwiązania, „upantoflenia” mężczyzny. Z kolei chłopak nie powinien obdarowywać swojej ukochanej butami, jeśli nie chce, by ta w owych butach od niego odeszła.
Przesądy są obecne od tysięcy lat na każdym kroku. A to, czy w nie wierzymy i się do nich stosujemy, zależy już tylko od nas. Dlatego stosowanie powyższych wytycznych nie jest koniecznością, lecz wolnym wyborem.
Pozdrawiam